|
Psy Wojny Oficjalne forum Wolnego Miasta
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Nifner
Administrator
Dołączył: 09 Cze 2007
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Prudnik
|
Wysłany: Wto 14:11, 18 Sie 2009 Temat postu: Rangi - o co kamman. |
|
|
Rangą podstawową jest - "obcy" - dostajemy ją po rejestracji.
Jeśli się znamy, po przedstawieniu się w "Czyż psem wojny nie jesteś?" - dostajemy rangę "sojusznik". Wtedy możemy wypowiadać sie w specjalnie przeznaczonym dziale i czytać jak wyglądało nasze planowanie edycji 2009.
Jeśli byłeś z nami na jakiejś imprezie, lub chcesz to zrobić, dostajesz status "Pies wojny" i bierzesz udział w planowaniu przyszłych kroków.
"Pies Wojny Champion" to ranga dla naszych zawszebywalskich .Dla zasłużonych szczególnie i Tych którzy kręcą się tu od początku naszych dziejów.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nifner dnia Wto 14:30, 18 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
aaa4
Obcy
Dołączył: 08 Maj 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 16:39, 08 Maj 2017 Temat postu: |
|
|
zweszyl pulapke i zniknal, kiepski dzien zamieni sie w beznadziejny dzien. Ale dosc tych radosnych mysli. Przelaczylem mozg na tryb analizy planu. W czasie bitwy uczysz sie myslec tak jak przeciwnik, a pozniej wykorzystujesz te umiejetnosc, zeby byc o krok przed nim, nawet jesli on probuje myslec tak jak ty. Armia nazywa to eufemistycznie przeniknieciem do cyklu decyzyjnego wroga. Ten, ktoremu uda sie nawiazac polaczenia miedzy synapsami wczesniej od drugiego, plawi sie w deszczu konfetti na defiladzie zwyciestwa, a ten dragi wraca do domu w czarnym worku.
Nasza przewaga polegala na tym, ze probowalismy myslec jak zabojca. A poniewaz on nie wiedzial, ze tam jestesmy, nie probowal myslec tak jak my.
Tak czy owak, w czasie gdy Spinelli tlumaczyl cos przez radio, uswiadomilem sobie, ze jestem nieuzbrojony. Sprobowalem wiec naklonic slodka gadka przyjaznego, piegowatego detektywa, zeby pozyczyl mi pistolet. Policjant nieco chlodnym tonem poinformowal mnie, ze policyjne przepisy scisle zabraniaja wydawania sluzbowej broni cywilom. Z bronia czulbym sie bezpieczniej, ale prawde powiedziawszy, zawsze strzelalem z pistoletu jak pupa. Scislej rzecz biorac, szanse przetrwania Janet w tym momencie wzrosly.
Kilka minut pozniej podjechala nieoznakowana furgonetka, z ktorej wysiadl kolejny ksiadz. Nazywal sie detektyw sierzant Jack Pilcher i zostal przydzielony przez bostonska policje jako eskorta chorazemu Spinellemu, ten bowiem nie mial w tym miescie zadnej wladzy.
Detektyw Pilcher odezwal sie do Spinellego w te slowa:
-Sluchaj, zolnierzyku, to moje zasrane miasto. Ty zalapales sie na okazje. Niech ci nawet nie przyjdzie do glowy, zeby uzyc broni albo aresztowac tego skurwiela, jasne?
Mimo problemow z nawiazywaniem kontaktow Spinelli wiedzial najwyrazniej, ze nalezy ustapic pola.
-Ty tu rzadzisz - mruknal.
Pilcher zauwazyl mnie, tez w przebraniu.
-Czy to jakis cholerny sobor? Ty, kobieta lekkich obyczajów, kto?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
aaa4
Obcy
Dołączył: 08 Maj 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:55, 10 Kwi 2018 Temat postu: |
|
|
igdy nie pada snieg.
-Och, niemozliwe, na pewno pada. Ciepla fontanna na pewno wszystko roztapia, to dziwne, prawda? Ojej, lezy gesto... gdyby zasypalo nas na przeleczy... Z dala od jakiegokolwiek domu! - oczy kuzynki Betty lsnily.
Od czasu do czasu w Portacheyce pojawialy sie romanse, bedace strawa bardziej pobudzajaca ducha niz "Nowa Heloiza", a kuzynka Betta czytala je namietnie i chociaz mozliwosc zasypania sniegiem na gorskiej drodze nie byla ani odlegla, ani. przyjemna, wyrazenie "z dala od jakiegokolwiek domu" brzmialo tak powiesciowo, ze przyprawialo ja o dreszczyk emocji.
-Wiatr zwykle zmiata caly snieg z przeleczy nad Portacheyka, - wyjasnila Piera.
Kuzynka Betta juz odkryla, ze Piera zrobila sie w klasztorze stanowcza, mloda kobieta. Zawsze byla spokojna i na pewno nigdy nie czytala romansow.
Snieg nie sprawial klopotu koniom. Topnial, gdy tylko opadal na ziemie po locie przez miekkie, bezwietrzne powietrze. Dopiero kiedy poznym popoludniem dojechali do Portacheyki, zaczal sie utrzymywac na drodze, pokrywajac zarazem lodowatym lukrem dachy stromo polozonego miasta, podobnie jak cukiernik lukruje ciemny placek sliwkowy.
-Och, spojrz, spojrz - zawolala Piera z wielkim przejeciem - spojrz na gory, na snieg na dachach... - po czym zamilkla.
Widok zlociscie oswietlonych okien miasteczka skulonego pod wielki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|